Składamy
serdeczne podziękowania Autorowi poniższej pracy za zgodę na jej publikację.
Jerzy
Lejawa
REZERWAT ARCHEOLOGICZNY "RYDNO"
(maszynopis)
Rydno -
tej nazwy nie spotka się na żadnej mapie turystycznej. Wprowadził ją
archeolog - profesor Stefan Krukowski, aby oznaczyć unikalną koncentrację
pozostałości osiedli i pracowni związanych z wydobyciem i przeróbką
hematytu. Minerał ten służył w tamtych czasach jako surowiec do wyrobu
czerwonego barwnika. Kolor ten symbolizował krew czyli życie. Krukowski
połączył ślady wydobycia hematytu z niezwykłym nasyceniem doliny Kamiennej
reliktami pradziejowego osadnictwa. Nazwę tego fenomenu urobił od rdzenia
słów: rudy, ryży, rdza, rydz etc. - "Rydno" (14:190, 22:53).
Od 24.09.1957
r. władze konserwatorskie starają się w sposób mniej lub więcej skuteczny
chronić to niezwykłe nagromadzenie śladów obozowisk łowców reniferów,
ich pracowni narzędzi krzemiennych, jak i pozostałości kopalń wydobywanego
przez nich hematytu. Ruda ta odgrywała niezwykle ważną rolę w kulturze
duchowej tych plemion, zamieszkujących ziemie obecnej Polski pod koniec
epoki lodowcowej. Nawet obecnie, mimo znacznego zdewastowania niektórych
części rezerwatu, pozostało tu sporo do przebadania. To co zostało odkryte
tutaj, wydobyte i opracowane, ma kluczowe znaczenie dla poznania kultury
ludzi żyjących w tamtych czasach (tj. kilkanaście tys. lat temu) w skali
europejskiej. Badania te dostarczyły szeregu bezcennych informacji o
poziomie życia, zwyczajach, i wzajemnych relacji między plemionami ludzi,
zamieszkujących ten teren. Szereg danych, uzyskanych tutaj, można odnieść
dla większego obszaru obejmującego dorzecze Odry i Wisły. Niezależnie
od tych obiektów, dla ochrony których powołano rezerwat, zanotowano
tu również ślady pobytu ludzi w okresach późniejszych. Są one także
godne zbadania i opracowania choć mają z reguły tylko znaczenie lokalne.
Rozległy
obszar, w znacznej mierze zalesiony, brak wyraźnych śladów czytelnych
dla nieprofesjonalistów, specyfika samych obiektów których prawidłowe
przebadanie zmusza do stosowania specyficznego reżimu badawczego wymagającego
nieraz angażowania dużych grup pomocników oraz niedobór środków, które
możnaby przeznaczyć na szybkie zbadanie zagrożonych zniszczeniem zabytków
sprawił, że jedyną możliwością ocalenia dla nauki i przyszłych pokoleń
tej unikalnej aglomeracji zabytków stało się utworzenie rezerwatu archeologicznego.
Rezerwat ten - powołany w dniu 3.11.1986 r. (nr decyzji konserwatorskiej
511/514 dz. Aa Rejestru Zabytków woj. kieleckiego) w sposób istotny
komplikuje proces użytkowania tego obszaru stanowiącego do tej pory
dogodne miejsce poboru piasku. Pobór ten, mimo prowadzonych tu wieloletnich
badań ratowniczych unicestwił znaczną liczbę chronionych obiektów i
zdewastował w dużej mierze krajobraz tego terenu. Wspomniana wcześniej
wartość poznawcza i unikalność tego zespołu stanowisk archeologicznych
oraz niemożność rozpoznania i wyeksplorowania go w dającym się przewidzieć
odcinku czasu, zmuszają raczej do takiego zaprogramowania badań oraz
poszukiwania takich form wykorzystania gospodarczego tego obszaru, które
godziłyby interesy nauki z interesami użytkowników. Dalszym utrudnieniem
są rozmiary rezerwatu. Administracyjnie obszar ten wchodzi w obręb wschodnich
partii wydzielonego miasta Skarżysko-Kamienna (Łyżwy, Nowy Młyn), gminy
Mirzec: grunty wsi Grzybowa Góra, Gadka, gminy Wąchock: Michałów (Piaska),
Marcinków Dolny i Górny, Wąchock. Niezbędna też jest ochrona krajobrazu.
Współczesna rzeźba doliny Kamiennej powstała pod koniec ostatniej epoki
lodowcowej (por. aneks z opisem granicy
rezerwatu, jego archeologicznej i geomorfologicznej przeszłości załączony
do tego artykułu).
Historia
badań
Badania
na terenie obecnego rezerwatu mają bardzo stare tradycje. Pomijając
znaleziska przypadkowe, być może pochodzące z tego terenu, po raz pierwszy
prowadzono tu wykopaliska już w 1912 r. Badano wtedy cmentarzysko ciałopalne
z okresu wpływów rzymskich leżące na wydmach między Wąchockiem a Marcinkowem
Dolnym - bad. Leon Kozłowski (25:179). W 1921 r. pojawia się w tych
stronach Ludwik Sawicki odkrywając kilka stanowisk na gruntach Marcinkowa
(por. 1:8). W latach 1923 - 1925 Sawicki powraca nad Kamienną, odkrywa
i eksploruje kilka stanowisk w rejonie Łyżew, Nowego Młyna, Grzybowej
Góry. Część materiałów z tych badań uległa później zniszczeniu podczas
oblężenia Warszawy w 1939 r. (22:54). Inny badacz - Konrad Jażdżewski,
na marginesie ratowniczych wykopalisk w Starachowicach, penetrując dolinę
Kamiennej, odwiedza południową partię interesującego nas obszaru: Wąchock
i Marcinków (por. 26 i 5:65). W 1937 r. rozpoczyna badania na tym obszarze
S. Krukowski - właściwy odkrywca kopalni hematytu oraz ich związku z
koncentracją osadniczą w dolinie Kamiennej. W tym czasie lub wcześniej
zaglądali tu amatorzy współpracujący z archeologami, dokonując czasem
ciekawych odkryć np. skład rdzeni (specjalnie przygotowanego surowca
krzemiennego) odkryty tu przez Przodownika Policji Władysława Okrutnego.
Wybuch wojny przerwał badania, ale już w latach 1943-1944 Krukowski
odwiedza dolinę Kamiennej prowadząc badania powierzchniowe i wizytując
odkryte wcześniej stanowiska (22:54). W okresie powojennym Krukowski
przeprowadził w latach czterdziestych i pięćdziesiątych szereg kampanii
wykopaliskowych w północnej partii rezerwatu. Postać Krukowskiego wryła
się w pamięć miejscowych ponieważ wielu z nich, jako najemni pomocnicy,
brało udział w jego badaniach. W pracach tych wzieło również udział
sporo osób - wówczas studentów, dziś piastujących profesorskie stopnie
jako specjaliści do spraw epoki kamienia na różnych polskich uczelniach
i instytucjach naukowych.
W
1957 r. wpisano obszar obecnego rezerwatu do Rejestru Zabytków. Krukowski
usiłował chronić obszar rezerwatu poprzez oznaczenie przy pomocy specjalnych
słupów żelaznych z tabliczkami stref chronionych, oraz miejsc gdzie
możliwy był pobór piasku. Słupy te rychło poginęły, a dochodzenie milicyjne
nie ujawniło sprawców kradzieży. Wieść gminna niesie, że podobno posłużyły
jako materiał do wyrobu... krzyży cmentarnych. Podobny los spotkał też
późniejszą próbę oznakowania rezerwatu podjętą przez kielecki Wojewódzki
Ośrodek Archeologiczno-Konserwatorki w 1988 r. (por. 26). Zaangażowano
też dwóch strażników (po jednym w Grzybowej Górze i Marcinkowie Dolnym)
w celu stałego dozoru rezerwatu. Strażnicy ci pełnili swoje funkcje
we wczesnych latach 60-tych (w Marcinkowie do 1964 włącznie, por. 26:
teczka nr 399/I). Planowano też sporządzić szczegółowy pomiar geodezyjny
rezerwatu do czego niestety nie doszło. W okresie 1960-1975 zamierają
badania archeologiczne. Jedynie sporadycznie odwiedzano obiekty leżące
na południowych peryferiach rezerwatu, na marginesie badań Opactwa Cystersów
w Wąchocku (26). Znajdowane czasem znaleziska archeologiczne o ile nie
uległy zniszczeniu, trafiły do kolekcji amatorów. Później niektóre z
nich przejeło obecne Muzeum Regionalne im. Orła Białego w Skarżysku
(26 por. kopie kart katalogu).
Z
czasem miejscowości Łyżwy i Nowy Młyn przyłączono do Skarżyska. Ponieważ
dokumenty informujące o zabytkach pozostały w urzędzie gminy Mirzec,
mogło to spowodować brak ochrony przez miejscowe władze tego rezerwatu.
W 1975 r. trafiła tu wycieczka uczestników międzynarodowego sympozjum
poświęconego problemom górnictwa krzemienia w pradziejach Polski. Skandal
spowodowany tym co zastali zwiedzający spowodował zwolnienie ratowniczych
badań w północnej części rezerwatu. Prace te prowadzili Romuald Schild
wraz z współpracownikami w latach 1976-1981 i w 1984 r. z ramienia Instytutu
Historii Kultury Materialnej PAN w Warszawie oraz Stefan Karol Kozłowski
w latach 1977-1980 z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Powołanie Wojewódzkiego Ośrodka Archeologiczno-Konserwatorskiego (dalej:
WOAK) w Kielcach w 1983 r. polepszyło warunki nadzoru nad chronionym
terenem. W 1986 r. wznowiono decyzję konserwatorską, sprecyzowano granice
chronionego obszaru oraz został powołany formalnie rezerwat "Rydno".
W maju 1987 r. zostałem włączony do prac nadzorujących i ratowniczych
na terenie rezerwatu. Podczas kampanii 1987 r. zinwentaryzowano powierzchniowe
znaleziska archeologiczne, spenetrowano obszar rezerwatu kładąc nacisk
na tereny zniszczone i zagrożone poborem piasku. Wykonano też sondaże
na niestety już zniszczonym cmentarzysku kultury łużyckiej leżącym tuż
przy torze kolejowym na pograniczu rezerwatu (por. 26 i 15:74 - "Wąchock
A").
Od
1988 r. do chwili obecnej prowadzone są tu badania ratownicze pracowników
Instytutu Historii Kultury Materialnej PAN i Państwowego Muzeum Archeologicznego
w Warszawie (Jacek Andrzej Tomaszewski, Halina Królik, Elżbieta Danielczyk).
W badaniach tych wzięli też udział pracownicy WOAK-u oraz zagraniczni
studenci archeologii (por. 26). Udział WOAK-u sprowadza się do okresowych
kontroli dokumentujących stan zachowania rezerwatu i sporadycznych interwencji
w przypadku dewastowania terenu. W 1988 r. przeprowadzono skromne prace
rozpoznawcze na zniszczonym już terenie koło młynu Piaska. Po uzyskaniu
ogólnych informacji o chronologii śladów osadniczych w obrębie piaskowni
- przyszłego stawu - zrezygnowano z kontynuacji badań (26). Brak funduszy
nie pozwala na prowadzenie większych badań. O ile znajdą się pieniądze,
obok kontynuacji dotychczasowych badań ratowniczych planuje się przebadanie
tego terenu metodą AZP. Od stycznia 1991 r. kielecki WOAK został przekształcony
w Wydział Archeologiczny Państwowej Służby Ochrony Zabytków - oddział
w Kielcach, kontynuując w miarę posiadanych funduszy swoje dotychczasowe
zadania.
Zarys
dziejów osadnictwa na terenie rezerwatu "Rydno".
Jeśli
interpretacja niektórych znalezisk z tego terenu jest poprawna, to ludzie
na terenie rezerwatu mogli pojawić się bardzo wcześnie. Niektóre powierzchniowe
znaleziska, odkryte w 1957 r., nawiązują swoim wyglądem do półsurowca
i narzędzi kultury mustierskiej (10: 41, 42). Kultura ta, wytwór człowieka
neandertalskiego, rozwijała się u schyłku ostatniej epoki międzylodowcowej
(interglacjał eemski) i wczesnej fazy zlodowacenia bałtyckiego (tj.
około 60 - 40 tys. lat p.n.e.) Charakteryzuje się rozwiniętym zestawem
narzędzi: tzw. zgrzebeł, nożozgrzebeł, drapaczy, rylców, wiertników,
narzędzi zębatych. Narzędzia te wykonywano z specjalnie przygotowanego
surowca krzemiennego. Zachowały się narzędzia wykonane z krzemienia.
Brak informacji o narzędziach sporządzonych z kości, rogu lub drewna.
Dysponujemy
znikomą liczbą informacji o życiu Neandertalczyków. Wiadomo, że ludzie
ci opiekowali się niepełnosprawnymi współplemieńcami, którzy inaczej
nie mieliby szans na przeżycie. Pojawiają się w owych czasach pierwsze
bezsporne i celowe pochówki zmarłych. Ciało zmarłego zabezpieczano przed
drapieżnymi zwierzętami, posypywano ochrą i obdarowywano... kwiatami
co wykazała analiza próbek z badań w jaskini Schanidar (północny Iran).
Dowodzi to, że zainteresowania Neandertalczyków wykraczały poza zaspokojenie
codziennych potrzeb. Nieobce było Neandertalczykom ludożerstwo (jaskinia
Krapina w Jugosławii). Zwyczaj zjadania bliźnich, jest zresztą praktykowany
gdzieniegdzie do chwili obecnej, zwłaszcza gdy brakuje innego pożywienia
lub gdy wierzenia "konsumentów" nakazują właśnie takie potraktowanie
nieboszczyka. Nie jest to więc cecha odróżniająca Neandertalczyków od
współczesnych ludzi. Najczęściej, odżywiano się jednak mięsem zdobywanym
podczas polowań gromadnych, zapędzając zwierzęta w pułapki i tam je
uśmiercając (Skaratki koło Kalisza). Dieta mięsna była zapewne uzupełniana
pożywieniem roślinnym, brak jednak wyraźnych danych. Najwięcej informacji
uzyskano badając obozowiska zakładane u wylotów jaskiń choć znane są
również obozowiska otwarte (np. Kraków - Zwierzyniec). W woj. kieleckim
znane jest obozowisko Neandertalczyków w jaskini Raj koło Chęcin. Zachowały
się tam resztki "zasieków" z rogów renifera, zabezpieczające
przed drapieżnikami wylot jaskini. W jaskini tej znaleziono między innymi
rozcieracze do barwników mineralnych. (10: 93)
Po
tych wczesnych śladach pobytu ludzi na tym obszarze, nastąpiła długa
przerwa wywołana silnym ochłodzeniem klimatu. Spowodowało ono pokrycie
obszaru Polski środkowej przez pustynię arktyczną lub tundrę. Pod koniec
epoki lodowcowej, podczas krótkotrwałego złagodnienia klimatu (faza
Böllling, 11100 - 10100 p.n.e.) ponownie odwiedzają to miejsce ludzie.
Tym razem wygląd ich nie różni się od ludzi współczesnych. Nizinną część
Polski pokrywała wówczas tundra parkowa z brzozą omszoną czasem sosną.
Wyżyny prawdopodobnie były pokryte lasami sosnowo -brzozowymi. Średnia
temperatura lipca wahała się około 15'C. W okresie tym wymierają (lub
już wymarły) wielkie ssaki takie jak: mamuty, nosorożce włochate, jelenie
olbrzymie, niedźwiedzie hieny i lwy jaskiniowe, tak charakterystyczne
dla wcześniejszych faz epoki lodowcowej. Pojawiają się gatunki żyjące
(do niedawna) w obecnych lasach takie jak: tur, żubr, koń tarpan, niedźwiedź
brunatny, łoś, ryś, jeleń, wilk, lis, dzik itd. Charakterystyczna jest
dla tego okresu, obecność na ziemiach polskich zwierząt typowych dla
krain polarnych np. renifery, woły piżmowe, jenoty (rosomaki), lisy
polarne, lemingi (9:24, 33). Stada reniferów były w owym czasie podstawą
utrzymania grup ludzkich zamieszkujących te ziemie, zmuszonych do wędrówek
w ślad za stadami tych zwierząt.
Od
nazwy miejscowości, gdzie po raz pierwszy odkryto pozostałości obozowisk
tych łowców, określa się ich jako ludność kultury hamburskiej. Ludzie
ci mieszkali w jednoszałasowych obozowiskach sezonowych. Zachowały się
ślady pojedyńczych szałasów lub namiotów (?) o lekkiej konstrukcji żerdziowej,
okrągłych, zabezpieczonych przed wichrami przy pomocy podwójnego poszycia
i zewnętrznych kamieni kotwicznych. Obozowiska były otwarte i zakładano
je na terasach rzecznych oraz nad jeziorami. Było ich wtedy więcej niż
obecnie. Możliwe jest, że zagłębienia Pastwiska, Babicy i Babiczki,
o ile zostały wcześniej wyerodowane, były takimi właśnie zanikłymi później
jeziorkami. Znajdowane na obozowiskach kości drapieżników zrodziły podejrzenia,
że już wtedy pojawiły się początki świadomej ochrony stad reniferów
przed konkurentami. Odzież noszono zapewne skórzaną analogicznie jak
późniejsi Indianie, Eskimosi, Lapończycy czy mieszkańcy Syberii. Posługiwali
się narzędziami wykonanymi z krzemienia, kości i rogu. Polowano za pomocą
łuku i strzał wyposażonych w krzemienne groty, oszczepów i harpunów
sporządzonych z kości lub rogu. W materiał ten oprawiano też narzędzia
krzemienne. Na terenie rezerwatu ślady tej kultury odkryto w okolicy
Nowego Młyna (bad. Sawickiego w 1923 - 1925). Również daty C14 z wypełniska
niektórych odkrywek - szybów kopalni hematytu badanych w 1977 r. wskazują
na możliwość łączenia z tą kulturą początków eksploatacji hematytu.
Są to jednocześnie najdalej na wschód wysunięte stanowiska tej kultury.
Ludzie ci byli pionierami w zasiedlaniu terenów opuszczonych przez topniejący
lądolód na Niżu Europejskim. (22:64)
Leżący
na południe od Niżu pas wyżyn zasiedlały plemiona łowców wyróżniające
się wspólnymi zwyczajami w zakresie wydobywania, przygotowania surowca
i półsurowca oraz sporządzania narzędzi krzemiennych. Z tym kompleksem
związane są takie podziemne sanktuaria jak np.: Altamira, Lascaux, La
Madeleine (stąd nazwa kultura lub technokompleks magdaleński). Na obozowiskach
lub w grobach tych ludzi znaleziono liczne zabytki sztuki: ryty z wyobrażeniami
zwierząt lub ludzi na płytkach, figurki, bogato zdobione przybory łowieckie
wyko-nane z kości lub rogu. W okresie rozwoju tej kultury (15 tys. -
pierwsza połowa 10 tysiąclecia p.n.e.) gromady łowców odwiedzały wielokrotnie
ziemie dzisiejszej Polski w poszukiwaniu nowych terenów łowieckich i
złóż dobrego krzemienia do wyrobu narzędzi. Wiemy o takich kopalniach
w okolicy Krakowa (Brzoskwinia, Wołowice). Czasem dochodziło do spotkań
z zamieszkałą tu wcześniej ludnością co nie zawsze kończyło się szczęśliwie.
Przypuszcza się, że bogate znaleziska z jaskini Maszyckiej są efektem
wymordowania a może nawet skonsumowania jednej z tych grup (znaleziska
rozdrobnionych celowo szkieletów ludzkich). Ludzie ci chętnie zasiedlali
jaskinie i tym podobne schroniska skalne. Znane są też ich niewielkie
obozowiska otwarte. Penetro-wali środowisko tundry i pogranicza lasów
sosnowo-brzozowych z tundrą. Znaleziska narzędzi i półsurowca wykonanego
z radiolarytu spotykanego w dorzeczu Wagu i Vlaary, na stanowiskach
polskich oraz wyrobów z krzemienia występującego w okolicy Świeciechowa,
na stanowiskach czeskich, morawskich i wschodnioniemieckich wskazują
skąd pochodziły grupy łowców odwiedzających te okolice oraz kierunki
wymiany. Utrzymywano się głównie z łowów na renifery przy pomocy min.
oszczepów wyposażonych w kościane ostrza, harpunów, często bogato zdobionych
nacięciami. Na terenie rezerwatu Rydno zarejestrowano relikty obozowiska
tej kultury, już z jej schyłkowej fazy (pocz. Allerödu, 11 - 1 połowa
10 tysiąclecia p.n.e.). Obozowisko to (Rydno II/59 - bad. R. Schilda)
poza wyrobami krzemiennymi dostarczyło śladów przetwórstwa hematytu
(rozcieracze z piaskowca). Nie zachowały się jednak ślady które pozwoliłyby
coś powiedzieć o konstrukcji szałasów bądź namiotów (18:115-146).
Pod
wpływem kolejnego ocieplenia (tzw. Alleröd) notuje się przejściowe przesunięcie
granicy lasów na północ. Razem z lasami pojawiają się plemiona utrzymujące
się z polowań na zwierzynę leśną. Od charakterystycznych narzędzi przypominających
ostrza scyzoryków, ochrzczono te plemiona nazwą kultury federmesser
(federmesser - niem. nóż sprężynowy). Żyjące tu wcześniej plemiona,
polujące na zwierzynę tundrową, musiały zmienić swe zwyczaje łowieckie
lub emigrować na północ. Ludność ta, wywodząca się z Europy zachodniej,
o ile została na miejscu prawdopodobnie spotkała się z nowymi plemionami
myśliwych przybywającymi z środkowego dorzecza Dunaju. Być może, rodowód
przybyszów sięgał wybrzeży Morza Śródziemnego, gdzie od szeregu tysiącleci
prowadzono ten typ gospodarki w oparciu o znajdujące się tam ostoje
leśne. Obozy kultury federmesser pochodzące z cieplejszej fazy klimatycznej,
zawierają pozostałości kilku szałasów. Można wśród nich wyróżnić obozowiska
długotrwałe - macierzyste oraz sezonowe obozy letnie lub krótkotrwałe
schroniska łowieckie. Brak śladów korzystania z jaskiń. Mieszkano i
polowano w lasach brzozowo - sosnowych i borach sosnowych, niekiedy
zapuszczając się w strefę pogranicza lasów i tundry. Utrzymywano się
głównie z łowów na łosie i jelenie. Podczas ponownego ochłodzenia (Dryas
III 9-8 tysiąclecie p.n.e.) zmienia się typ osad. Ludzie mieszkają teraz
w małych, liczących przeważnie jeden szałas, obozach. Pod wpływem mrozów
schną lasy ponownie wraca tundra. Prawdopodobnie razem z cofającym się
na południe zasięgiem lasów wycofują się jego mieszkańcy. Na obszarze
rezerwatu Rydno przebadano do chwili obecnej kilkanaście obiektów związanych
z plemionami leśnych łowców. Są to na ogół ślady obozowisk oraz kopalni
odkrywkowych - gdzie wydobywano hematyt. Ślady szałasów przejawiają
się w postaci okrągławych zagłębień średnicy ok. 6 m, wypełnionych piaskiem
zabarwionym hematytem na jasnomalinowy kolor, zawierającym pozostałości
obróbki krzemienia oraz narzędzia wykonane z tego surowca (12: 6). Przedmioty
wykonane z kości lub rogu w takim środowisku z reguły nie zachowują
się.
Jeszcze
podczas fazy cieplejszej, mieszkańcy lasów spotykali się na pograniczu
lasów z tundrą, z innymi plemionami. Ludzie ci (kultura Lyngby-Bromme)
użytkowali w lecie strefę tundry, a w porze zimowej wycofywali się w
głąb lasów. Utrzymywano się z łowów na wędrujące stada reniferów. Polowano
też na zwierzynę leśną. Używano łuku i strzał wyposażonych w specyficzne
grociki trzoneczkowate. Stosowano też harpuny z dwoma rzędami zadziorów
wykonane z poroża łosia lub renifera. Zanotowano też specyficzne toporki
przypominające motyki wykonane z kości lub rogu. Obozowiska lokowano
nad rzekami lub jeziorami, głównie na terasach. Ślady obozów tundrowych
są ubogie w zabytki ruchome. Osady założone w strefie leśnej zawierają
pozostałości kilku owalnych lub okrągłych szałasów i mają bogatszy inwentarz
znalezisk. Jedno z tych obozowisk odkrył L. Sawicki. Niestety, zabytki
te zostały zniszczone podczas wojny i znane są wyłącznie z przedwojennych
publikacji (17: tabl.5 i 6. 22: 64). Na szczęście, odkryto po wojnie
i przebadano tu dalsze obie-kty zaliczone do tej kultury (Grzybowa Góra
IV/60 i X/59). Przyjmuje się datowanie plemion związanych z tą kulturą
na połowę 10 tys. po 9 tys. p.n.e. Były to początki ostatniej fazy chłodnej
zlodowacenia bałtyckiego - Dryas III.
Jak
wspomniano wyżej ochłodzenie to spowodowało zanik lasów allerödzkich.
Niska temperatura uniemożliwiała kiełkowanie i rozwój drzew oraz przyczyniała
się do masowego usychania lasów. Martwy las łatwo ulegał pożarom, stąd
często w stropie kopalnych gleb leśnych spotyka się warstewki węgli
drzewnych. Odlesienie sprzyjało wywiewaniu piasków i formowaniu się
wydm. Proces ten był krótkotrwały (200 - 300 lat) i wiązał się z chłodnym
maksimum tej fazy. Wcześniejsze bory sosnowo-brzozowe zastąpiła tundra
parkowa. Jedynie na południowym wschodzie kraju - na wyżynach - utrzymały
się zwarte lasy. Wśród zwierząt dominuje znowu renifer, którego wędrujące
stada przemierzały te ziemie w kierunku północ-południe. Nadal spotykane
są zwierzęta leśne (łosie, tury, żubry, konie, wilki, rysie, bobry).
Gatunki te mogły się utrzymać na wyżynnych ostojach leśnych, gdzie z
kolei rzadziej lub wcale nie występowały renifery.
Zmiany
środowiska zaowocowały przemianami obyczajów zamieszkałych tu plemion,
nazwanych później kulturami federmesser i Bromme-Lyngby. Powstałe na
ich bazie nowe plemiona, ochrzczone później mianem kultury świderskiej
(albo cykl mazowszański). Niewykluczone, że część ludności która nie
mogła lub nie chciała się dostosować do nowych warunków wyemigrowała
na południe, gdzie m.in. w Czechach przetrwała do końca epoki lodowcowej
(10: 183). Ci co pozostali musieli dostosować się do mroźnego klimatu
i środowiska tundrowego. Jedynie w sezonie zimowym przebywali być może
w środowisku leśnym lub na pograniczu lasów. Ludzi tych wyróżnia koczowniczy
tryb życia narzucony ciągłymi wędrówkami w pogoni za stadami reniferów.
Podobnie, jak ich poprzednicy, korzystają na polowaniach z łuku i strzał
zakończonych charakterystycznymi grocikami zbliżonymi kształtem do liści
wierzby. Używano też nadal sporządzonych z poroża reniferów przypominających
motyki, harpunów z dwoma rzędami załamanych zadziorów, oraz dzid lub
oszczepów z łopatkowatymi ostrzami rogowymi. Z rogów renifera wykonywano
też ozdoby - na jednym z obozowisk znaleziono fragment zawieszki zdobionej
zygzakami (Podlesice woj. częstochowskie).
Obozowiska
były na ogół niewielkie, otwarte, składające się z małych szałasów użytkowanych
sezonowo przez grupy liczące najwyżej kilkanaście osób. Zakładano je
najchętniej na terasach bądź wydmach nadrzecznych i nadjeziernych, wyjątkowo
wykorzystywano też schroniska skalne i jaskinie. Poza szałasami które
nie pozostawiały śladów informujących o sposobach ich budowy, korzystano
z półziemianek. Jedną z nich odkryto i przebadano na terenie naszego
rezerwatu (Grzybowa Góra IV/57). Na płytkiej jamie, w przekroju nieckowatej
o zarysie owalnym, zbudowano lekką konstrukcję z żerdzi (?) zapewne
pokrytą skórami. Wewnątrz płonęło niewielkie ognisko. Wyjście było chronione
przed wichrami i utratą ciepła krótkim korytarzykiem (19: 144 - 150).
Wypełnisko tego obiektu, dzięki nasyceniu pyłem hematytowym, zachowało
do dziś malinowy kolor. Dobitnie potwierdza to zainteresowanie hematytem
użytkowników tej półziemianki.
W
latach 1977-1979 przebadano kilka zrobów (obiektów wydobywczych) kopalni
hematytu związanych z tą ludnością. Były to pozostałości szybów odkrywkowych,
z których wydobywano skałę zawierającą ziarnka tego minerału. Dopiero
po pokruszeniu i roztarciu, na żarnach wykonanych z płyt piaskowca,
uzyskiwano poszukiwany barwnik. Opublikowane w 1981 roku analizy wykazują,
że stąd pochodziły ziarna hematytu odkryte na obozowiskach w Całowaniu
pod Warszawą. Jest to jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych
z tego okresu na ziemiach polskich. Istnieją uzasadnione podstawy by
sądzić, że barwnik ten docierał znacznie dalej (2: 100, 8: 121).
Poza
hematytem, osadnictwu tych łowców sprzyjał łatwy dostęp do złóż doskonałego
krzemienia barwy czarno-czekoladowej, wydobywanego m.in. w pobliżu Orońska,
Polany-Kolonia stan. I na Pogórzu Iłżeckim (13: 89, 4: 12, 20: 168).
Duże płaskie konkrecje eksploatowano, na tym wręcz zagłębiu, przy pomocy
długich wąskich i głębokich na kilka metrów szybów. Wydobyty urobek
poddawano na miejscu wstępnej obróbce. Uformowane w specjalny sposób
bryły krzemienia - tzw. "rdzenie" - przetwarzano na półsurowiec
przypominający wyglądem wióry. Rdzenie te eksploatowano czasem poza
kopalnią na specjalnych pracowniach (np. obiekt Rydno XI/59). Wyroby
z krzemienia czekoladowego rozchodziły się drogą wymiany nieraz bardzo
daleko. Znane są znaleziska z tego surowca w Geldrop (Holandia por.
6: 123) lub na Litwie: Kaszety i Duba pod Lidą (20: 165). Oczywiście,
surowiec i półsurowiec przerabiano też na narzędzia w pracowniach przydomowych.
Podczas badać wspomnianej półziemianki (Grzybowa Góra IV/59), odkryto
w pobliżu niewielką jamkę wypełnioną odpadkami powstałymi przy wytwarzaniu
narzędzi krzemiennych. Fakt, że ludzie ci zadali sobie trud zebrania
i zakopania w zamarzniętej ziemi odpadków zamiast wyrzucenia ich po
prostu z dala od obozu, sugeruje że mamy tu do czynienia z pozostałością
dawnych wierzeń. Zjawisk tych nie jesteśmy w stanie w sposób jednoznaczny
wyjaśnić. Narzuca się tu porównanie do darów ofiarnych i szacunku z
jakim łowcy traktują zbędne resztki upolowanych przez siebie zwierząt
w różnych kulturach świata (20: 200-201 przypis nr 65). Niezależnie
od pozostałości pracowni, szałasów, ziemianek, kopalń, zarejestrowano
tu kilka składów przygotowanych do eksploatacji rdzeni. Do niedawna
uważano, że były to podręczne schowki lub składziki. Niewykluczone,
że przynajmniej część z nich mogła być w rzeczywistości darami ofiarnymi.
Opierając się na fakcie, że liczby znalezionych w tych składach rdzeni
są z reguły wielokrotnościami liczby 3, S. Krukowski wysunął hipotezę
sugerującą prawdopodobieństwo, ze łowcy reniferów korzystający z tego
miejsca używali trójkowy sposób liczenia (14: 191). Uzyskane w wyniku
eksploatacji z rdzeni wióry krzemienne, po odpowiednim wyretuszowaniu
służyły jako noże, rylce, drapacze oraz wspominane już groty strzał.
Zanim poznano metalowe wyroby, przez tysiąclecia krzemień służył do
obróbki kości, drewna, skór, oprawiania upolowanych zwierząt. Wyroby
z tego kamienia są najczęściej jedynym źródłem do poznania życia ludzi
odwiedzających przed tysiącleciami ten obszar.
Plemiona
łowców reniferów przetrwały na naszych ziemiach do końca epoki lodowcowej
i znikają w momencie ostatecznego ocieplenia się klimatu i powrotu szaty
leśnej. Najprawdopodobniej ludy te wyemigrowały razem ze stadami reniferów
w kierunku północno-wschodnim. Do niedawna ich tryb życia kontynuowali,
na północnych krańcach Europy, Lapończycy w Norwegii, Finlandii i w
Związku Radzieckim (półwysep Kola). Okres trwania kultury ostatnich
pleistoceńskich łowców zamyka się w przedziale schyłek 10 i początek
9 tysiąclecia po początek 8 tysiąclecia p.n.e.
Tundrę,
w miarę ocieplania się klimatu, zarastają bory sosnowe z domieszką brzozy,
olchy i wierzby. Średnia temperatura lipca oceniana jest w najstarszej
fazie epoki polodowcowej (Preboreal, 8300-7900 p.n.e.) na 8-12'C. W
następnej fazie (Boreal, 7900-6000 p.n.e.) klimat jest nieco bardziej
suchy, nadal się ociepla. Średnia temperatura lipca waha się już 12-16'C.
Dominują teraz bory sosnowe z przewagą leszczyny w podszyciu. Pojawia
się dąb, wiąz, lipa. Rozpoczyna się proces zarastania dotychczasowych
zbiorników wodnych: Babicy, Pastwiska i Babiczki.
Koniec
epoki lodowcowej nie zamyka dziejów osadnictwa nad Kamienną. Po kilkusetletniej
przerwie pojawiają się nowi myśliwi, tym razem, związani ze środowiskiem
leśnym. Wywodzą się z Europy Zachodniej. Na ziemiach polskich zjawiają
się w drugiej połowie 8 tys. p.n.e., a ich styl życia (kultura komornicka)
przetrwał w głównych zarysach do 6 tys. p.n.e. Żyli w małych grupach
liczących najwyżej kilka rodzin, nad brzegami rzek i jezior. Utrzymywali
się z polowań na zwierzynę leśną, rybołówstwa oraz zbierania płodów
leśnych. Znane są pozostałości większych obozowisk kilkusezonowych zawierających
ślady kilku szałasów. Odkryto też resztki dorywczych sezonowych obozów
łowieckich. Najchętniej osiedlano się na ciepłych piaszczystych wydmach.
W tych warunkach nie mogły przetrwać, poza zabytkami kamiennymi, wyroby
z kości lub drewna etc. Brak też danych o szczegółach budowy szałasów.
Wiadomo jedynie, że czasem przykrywały one płytkie jamy bądź im towarzyszyły,
tak jak to miało miejsce w przypadku obiektu odkrytego przy okazji badań
na terenie półziemianki kultury świderskiej (Grzybowa Góra IV/57). Jest
to ślad odwiedzin grupy, która przybyła tu aby zaopatrzyć się w hematyt
(10: 223).
Narzędzia
wykonane z krzemienia wyróżniają się niewielkimi rozmiarami pomimo obecności
w pobliżu złóż doskonałego surowca. Najprawdopodobniej jest to efekt
swoistego konserwatyzmu, nawiązującego do czasów gdy plemiona te zamieszkiwały
tereny gdzie znajdowano jedynie drobne otoczaki krzemienia naniesione
tam przez lodowce. Prawie nic nie wiemy jak wyglądały wyroby z kości
i drewna. Na podstawie znalezisk z sąsiednich terenów z tego odcinka
czasu domyślamy się, że plemiona te mogły używać kościanych harpunów
z rzędem zadziorów. Z takich samych powodów możemy domyślać się, że
ludzie ci mogli grzebać swoich zmarłych współplemieńców po uprzednim
spaleniu zwłok, choć być może grzebano ich również niespalonych.
Koniec
epoki lodowcowej i ocieplenie klimatu uwolniło ogromne masy wody uwięzionej
dotąd w lodowcach i związane z tym stopniowe podnoszenie się poziomu
mórz. Zbiegło się to z tektonicznymi ruchami podnoszącymi Półwysep Skandynawski
uwolniony od ciężaru lądolodu. Procesy te przebiegały powoli i nawet
w skali kilku pokoleń trudno było zauważyć ich efekty. Niemniej w ciągu
kilkuset lat doprowadziły m.in. do zalania znacznych obszarów stanowiących
obecnie dno Bałtyku. Wspominam o tym, ponieważ ludność zamieszkująca
zalewane obszary w znacznej mierze wyemigrowała na południe. W rezultacie,
pojawiają się na obozowiskach z tego okresu nowe typy narzędzi i ulegają
nieco zmianie dotychczasowe zwyczaje związane z obróbką krzemienia.
Widoczne są też zmiany, w porównaniu z inwentarzami starszych obozowisk,
w częstości występowania niektórych rodzajów narzędzi. Z terenu rezerwatu
ślady pobytu grupy łowców plemion związanych z opisanymi wyżej zmianami
(tzw. kultura chojnicko-pieńkowska) zarejestrowano na wydmach w okolicy
Nowego Młyna (10: 242). Być może, ludzie ci - w zasadzie potomkowie
wcześniejszych plemion łowieckich, które przyswoiły sobie nowe rodzaje
narzędzi i sposoby obróbki krzemienia - spotykali się tu z przedstawicielami
innych plemion nazywanych obecnie kulturą janisławicką.
Plemiona
obu tych kultur żyły w warunkach bardziej sprzyjających niż obecnie.
Było ciepliej, panowało wtedy tzw. optimum klimatyczne holocenu (okres
atlantycki). Średnia ówczesna temperatura roczna wynosiła ok. 8,5-11'C,
a średnia temperatura lipca dochodziła do 20'C. Europa środkowa była
pod wpływem klimatu oceanicznego. Oznaczało to większą ilość opadów
i wyższy poziom wód gruntowych. Analiza wydm sugeruje, że również w
tamtych czasach przeważały wiatry zachodnie. Wyższa była też częstość
wezbrań rzek i powodzi, rozwijały się procesy pogłębiania koryt rzecznych.
Z wyjątkiem łach rzecznych, wydm, gołoborzy itd. cały kraj pokryty był
bogatym lasem liściastym (tzw. Quercetum mixtum) - dąbrowami z udziałem
drzew ciepłolubnych: lip, wiązów, grabów, leszczyny, pojawia się bluszcz.
Na naszym terenie, być może ze względu na warunki glebowe, nadal dominuje
sosna ale pojawia się również świerk. Zaznacza się niewielki udział
drzew liściastych: brzozy, olchy, dębu, lipy, leszczyny, grabu. Wystąpił
w śladowych ilościach pyłek kwiatowy buka i jodły. Odtąd przez cały
późniejszy czas do okresu historycznego przeważać tu będą bory sosnowe
z domieszką drzew liściastych /brzoza, olcha, dąb, lipa, leszczyna/.
Udział tych drzew oraz świerku będzie ulegał zmianom ale istotne jest,
że nigdy nie wystąpiła na tym terenie jodła, modrzew ani buk. Śladowe
ilości ziaren pyłku najprawdopodobniej dostały się tu z zewnątrz np.
zaniesione przez wiatr (24: 210).
O
życiu plemion, nazywanych obecnie kulturą janisławicką, możemy powiedzieć
nieco więcej w porównaniu do wspomnianej wyżej kultury. Wiemy, że łowcy
ci różnili się pochodzeniem od myśliwych kultury chojnicko-pieńkowskiej.
Polowali i osiedlali się w dolinach średnich i dużych rzek. Obozy swe
zakładali najchętniej na terasach i wydmach. Zawierały one zwykle kilka
lub jeden szałas. Badania na terenie rezerwatu ujawniły resztki jednego
z tych szałasów - Grzybowa Góra XIII/59. Szałas ten nakrywał owalną
jamę (5 x 3m), na dnie której znaleziono ognisko obłożone kamieniami.
Znaleziono tu rozcieracie do hematytu. Obok szałasu odkryto "skarb"
- skład kilku krzemiennych rdzeni. Krzemień ten pochodził z Tomaszowa
(stan. II) gm. Orońsko woj. radomskie. Wydobywano go przy pomocy lejowatych
szybów średnicy 1-2m. i głębokości dochodzącej do 3,2m., następnie obrabiano
wstępnie w przykopalnianych pracowniach. Zwraca uwagę wydzielenie się
pracowni związanych z różnymi etapami obróbki krzemienia. Krzemień ten
wydobywano w duży bryłach, doskonale się łupał umożliwiając uzyskanie
większych wiórów o regularnych kształtach, w przeciwieństwie do przypadkowych
zwietrzałych konkrecji narzutowego krzemienia. Podobnie jak za czasów
kultury świderskiej, surowiec ten znów stał się przedmiotem szerokiej
wymiany. W czasie badań wspomnianego szałasu, znaleziono m.in. zabytki
wykonane ze słowackiego obsydianu (szkło wulkaniczne). Uzyskano go z
wymiany, o ile nie za hematyt to właśnie za ów doskonały krzemień. Podobne
metody wydobycia stosowano też w przypadku hematytu (por. np. 1, 20,
21, 23).
Szczęśliwym
trafem, odkryto w 1937 r., w Janisławicach woj. skierniewickie, grób
jednego z tych myśliwych (mężczyzna, lat ok. 30, rasy laponoidalnej)
pochowanego w pozycji siedzącej. Grób był bogato wyposażony w wyroby
z kości i rogu. Pozwoliło to uzupełnić naszą wiedzę o ludziach tamtej
epoki. Zmarłego obdarowano w sztylety wykonane z łopatek tura, noże
- skrobacze z kłów dzika, kościaną iglicę, dłutko rogowe, "pośredniki"
z parostków rogów jelenich potrzebne do wyrobu narzędzi krzemiennych,
rurowatą oprawę z kości jeleniej. Myśliwego zdobił naszyjnik z 21 zębów
(siekacze i kły) jelenia. Zauważono tu ślady posypywania zmarłego czerwonym
barwnikiem pochodzącym najprawdopodobniej z terenu naszego rezerwatu.
Poza tym były tu także narzędzia i surowiec krzemienny. Układ niektórych
wyrobów sugeruje, że zmarły otrzymał pęk strzał wyposażonych w krzemienne
"zbrojniki" i łuk, które oczywiście nie miały szans na zachowanie
się do naszych czasów (11: 123-124, 8: 121).
Reprezentowane
przez te plemiona łowieckie tradycje obróbki krzemienia, wywodzą się
najpewniej z międzyrzecza Bugu, Dniepru i Niemna. Z czasem rozpowszechniły
się, wraz z ich nosicielami, w dorzeczach Bugu, Wisły, Warty, górnej
Odry. Przyjmuje się, że pojawiły się one na przełomie 6 i 5 tys. p.n.e.
i przetrwały do 4 tys. p.n.e. kiedy to zostały zastąpione przez plemiona
rolników i pasterzy. Obsydianowe zabytki odkryte na obozowisku tej kultury
w obrębie rezerwatu "Rydno", podobnie jak inne tego typu znaleziska
z obozów kultury janisławickiej są dokumentem kontaktów i handlu (?)
między autochtonicznymi łowcami a przybyłymi z dorzecza Cisy i Dunaju
rolnikami, którzy eksploatowali złoża obsydianu na Słowacji. Ponieważ
tubylcy i nowi osadnicy wykorzystywali różne typy naturalnego środowiska,
do spotkań dochodziło przypadkowo, były one sporadyczne. Nie zawsze
musiały mieć one charakter pokojowy, ale przy ówczesnej gęstości zaludnienia,
jeszcze przez długi czas ziemi starczyło dla wszystkich. Grupy te mogły
sąsiadować ze sobą nawet przez stulecia prowadząc odmienny typ gospodarki,
dopiero stopniowe zubożenie środowiska naturalnego, wzrost gęstości
zaludnienia oraz związany z tym wzrost powierzchni areału upraw mogły
być jedną z wielu przyczyn skłaniających plemiona łowieckie do zdobywania
żywności za pomocą rolnictwa lub pasterstwa. Problemów tych nie wyjaśniono
jeszcze do końca, obfitują w szereg zagadek, mogę je tu jedynie zasygnalizować.
Nowe metody zdobywania żywności ograniczyły lub zlikwidowały wędrówkę
grup ludzkich w poszukiwaniu pożywienia, przywiązując je do miejsc upraw.
Ludzie zaczęli uniezależniać się od środowiska naturalnego i zmieniać
je - rozpoczyna się proces degradacji i niszczenia szaty leśnej. W wielu
przypadkach przejście do nowych metod gospodarowania nie przebiegało
bezkolizyjnie. Dostosowanie upraw i zwierząt hodowlanych do nowych obszarów
mogło trwać stuleciami i w zależności od warunków na danym terenie zaowocować
odmiennymi rozwiązaniami. Podczas nieurodzajów sporadycznie wracano
do starych metod zdobywania żywności, np. zbieractwa dzikich owoców
i roślin jadalnych. Początki rolnictwa na tym terenie są równie tajemnicze
co dzieje opisywanych wyżej plemion łowieckich. Być może, zaglądali
tu sporadycznie przedstawiciele pierwszych plemion rolniczych, które
około 4500 lat p.n.e. przywędrowały z terenu obecnych Czech, Moraw,
Słowacji lub Węgier by skolonizować dorzecze Odry i Wisły. Ludzie ci
osiedlali się najchętniej w pobliżu płaskowyży lessowych, w dolinach
dużych i średniej wielkości rzek. Zakładano stałe osiedla, liczące nieraz
kilka dużych (do 30 m długości) domów wznoszonych na planie trapezu
lub prostokąta, z pionowo ustawionych słupów. Szpary w ścianach zalepiano
gliną. Stałym osiedlom towarzyszyły krótkotrwałe obozy gdzie mieszkano
w prostokątnych ziemiankach. Przy domostwach spotyka się liczne jamy
służące m.in. za magazyny żywności, śmietniki etc. Spotykamy tu czasem
pojedyńcze groby. Do grobu wkładano skurczone zwłoki zmarłego wyposażone
w wykonane z kości lub rogu ozdoby, narzędzia oraz naczynia gliniane.
Już wtedy uprawiano pszenicę, jęczmień, żyto, proso. Nic nie wiadomo
o uprawie warzyw. Kłosy ścinano sierpami z drewna bądź kości wyposażonymi
w krzemienne ostrza. Specyficzne ślady pozostawione przez ścinane zboże
pozwoliły wyjaśnić przeznaczenie tych narzędzi. Hodowano bydło, świnie,
owce lub kozy. Gospodarowano na glebach leśnych (brunatnych lub płowych).
Do obróbki drewna i karczowania lasu używano gładzonych narzędzi kamiennych
w kształcie kopyta szewskiego. Pozostałe typy narzędzi krzemiennych
wyrabiano według podobnych technik co autochtoni. Niewielka ilość kości
zwierząt dzikich znajdowana na osadach wskazuje, że łowiectwo aczkolwiek
znane w żadnym przypadku nie było źródłem utrzymania. W ciągu trwającego
około tysiąc lat rozwoju tych plemion, spotykamy się z różnymi regionalnymi
zwyczajami lepienia i zdobienia naczyń glinianych. Zresztą z czasem
ulegały one zmianom. Z gliny lepiono też figurki ludzi bądź zwierząt.
Obok krzemieni miejscowych, używano do wyrobu obsydian sprowadzany ze
Słowacji. Na terenie rezerwatu "Rydno" nie odkryto dotąd wyraźnych
śladów tych plemion (nazywanych obecnie "cyklem wstęgowym"
lub "cyklem naddunajskim"). Najbliższe, odkryte dotąd osady
leżą w dolnym dorzeczu Kamiennej, na lessach w okolicy Opatowa. Niemniej
wspomniane wyżej wyroby obsydianowe na obozowisku miejscowych łowców
oraz eksploatacja kopalni krzemienia czekoladowego w Wierzbicy gm. loco,
woj. radomskie (16: 22-23, 23: 11) przez tych rolników skłania do myślenia.
W 1978 r. w ramach prac ratowniczych odkryto i zbadano pięknie zachowane,
wyłożone kamieniami ognisko. Pomiary izotopów w próbkach węgla wykazały,
że około 4430-4230 p.n.e. płonął tu ogień. Niestety, znalezione przy
nim dwa niecharakterystyczne odłupki nie pozwalają odpowiedzieć czy
grzali się przy nim przedstawiciele pierwszych rolników czy też byli
tu potomkowie ostatnich łowców (22: 65).
Długotrwałe
sąsiedztwo sprzyjało upowszechnianiu się rolnictwa i innych wynalazków
wśród dotychczasowych łowców. Od kształtów powszechnie używanych wtedy
naczyń, ludy te nazywamy obecnie kulturą pucharów lejkowatych. Tak jak
w przypadku pierwszych rolników, tak i tu muszę się ograniczyć do podania
najważniejszych faktów. Społeczności te uformowały się w strefie niżu
Niemiec, Polski oraz w Danii w drugiej połowie 4 tys. p.n.e.. Ślady
pobytu tych plemion, zarejestrowane w obrębie rezerwatu, są już związane
z zaawansowaną fazą rozwoju tej kultury. Zakładano osady stałe i obozowiska.
Niektóre z osad stałych są nawet ufortyfikowane systemem rowów i palisad
(6: 215). Domy o konstrukcji słupowej i ziemianki nie wyróżniają się
niczym specjalnym. Bardzo ciekawe są natomiast grobowce budowane z wielkich
kamieni i przykrywane długim nasypem. Kurhany te najlepiej zachowały
się na Kujawach, ale ślady ich znane są też w Małopolsce. Nawiązują
one do tzw. konstrukcji megalitycznych występujących na wybrzeżu oceanu
atlantyckiego. Ludzie ci zapoczątkowali masową eksploatację krzemienia
pasiastego używanego głównie do wyrobu siekier. Uruchomiono też nad
Wisłą w okolicy Świeciechowa kopalnie szarego biało nakrapianego krzemienia.
Otrzymywano z niego wióry o nienotowanych dotąd rozmiarach. Poprawiło
to jakość narzędzi. Obok importu i obróbki różnych gatunków krzemieni,
obrabiano bursztyn i miedź. W tym okresie rolnictwo wychodzi z dolin
rzek na wysoczyzny. Masowy wypas bydła uniemożliwia powrót lasu na opuszczone
pola. Pojawia się gospodarka sprzężajna. Znalezisko fragmentu siekiery,
typu charakterystycznego dla tej kultury, w pobliżu kopalni hematytu
(wykop III/78) oraz rozcieracze ze śladami hematytu na osadzie bad.
H. Mackiewicz - Rydno IV/57, dowodzą, że hematyt był wtedy nadal magnesem
przyciągającym tu ludzi. Ślady ich obozowisk zanotowano wzdłuż krawędzi
doliny Kamiennej w okolicy Wąchocka i Marcinkowa (22: 65, 5: 65, 15:
74).
Nie
brakło tu również wizyt plemion tzw. kultury amfor kulistych (ok. 3000
- 2000 p.n.e.) wywodzących się głównie z opisanych wyżej plemion rolniczych.
Poza luźnymi skorupami znajdowanymi podczas badań, przebadano w 1989
r. (bad. Bo Henriksen) przy okazji innych prac także ślady obozowiska
tej kultury. Ludzie ci są nam znani głównie z charakterystycznych grobów
budowanych z płyt kamiennych. Brak wyraźnych śladów osad sugeruje, że
prowadzili wędrowną gospodarkę pasterską. Rozwineli też na szeroką skalę
wymianę wyrobów z krzemienia pasiastego. Ich dziełem są podziemne kopalnie
w Krzemionkach Opatowskich. Obrabiali i handlowali bursztynem, znali
też wyroby z miedzi. Jest to już zmierzch epoki kamienia. O pobycie
w obrębie rezerwatu ludzi w okresie młodszej epoki kamienia, świadczy
też kilka luźnych znalezisk - kamiennych toporków i krzemienna trapezowata
siekierka (wytwór ludzi kultury amfor kulistych?). Zabytki te poprzez
prywatne kolekcje śp. J. Dąbrowskiego i S. Sławińskiego, trafiły do
zbiorów, muzeum w Skarżysku (26 - por. kopie kart katalogowych).
Początek
epoki brązu (okres 1800 - 1300 p.n.e.) reprezentują luźno znalezione,
w obrębie rezerwatu, narzędzia np. zgrzebło z krzemienia pasiastego
odkryte w pobliżu kopalni hematytu - wyrób tzw. kultury mierzanowickiej.
Znajdowano też w różnych punktach rezerwatu, pojedyńcze skorupy i wyroby
krzemienie pozostawione przez ludzi związanych z nieco młodszą kulturą
zwaną trzciniecką (22: 65). Na przełomie drugiego i pierwszego tysiąclecia
p.n.e., obszar ten wraz z otoczeniem zasiedla ludność kultury łużyckiej.
Pozostawiła ona po sobie, niestety zniszczone, cmentarzyska ciałopalne
w Grzybowej Górze (przy obiekcie Rydno XIII/59, por. 21: 53) i w Wąchocku
("Wąchock A" - 15: 74).
Dysponujemy
pojedyńczymi naczyniami ocalonymi przez J. Dąbrowskiego, ze zniszczonych
grobów ciałopalnych ludzi tzw. kultury grobów podkloszowych związanych
już z wczesną fazą epoki żelaza (trzeci i czwarty wiek p.n.e.) znajdujących
się obecnie w muzeum w Skarżysku. Z czasów późniejszych odpowiadających
panowaniu Imperium Rzymskiego, dysponujemy zabytkami ze zniszczonego
cmentarzyska ciałopalnego leżącego w pobliżu pogranicza gruntów Wąchocka
i Marcinkowa Dolnego na wydmach obecnie zalesionych. Cmentarzysko to
zniszczyli lub wyeksplorowali miejscowi poszukiwacze skarbów lub archeolodzy
amatorzy na początku bieżącego stulecia (25: 179, 5: 65, 26). Znaleziono
tam m.in. wyroby szklane i broń importowaną z państwa rzymskiego. Również
z tego okresu pochodzą ułamki naczyń glinianych znalezione przez J.
Milicera - archeologa amatora - w bliżej nieokreślonym miejscu w miejscowości
Piaska, przechowywane teraz w Muzeum Narodowym w Kielcach (26). Natomiast
w Skarżysku, około kilometr na płd.-wsch. od rezerwatu wyorano ślady
mielerzy i kloce żużla hutniczego. Drugi podobny obiekt zarejestrowano
pomiędzy Wąchockiem a Starachowicami na prawym brzegu Kamiennej, w pobliżu
dna doliny (26). Wskazuje to na kontynuację osadnictwa wzdłuż rzeki
i wykorzystywanie rud żelaza tym razem w zgodzie z ich właściwym przeznaczeniem.
Opowieść
o dziejach rezerwatu zamykam na znaleziskach z czasów gdy ziemie te
znajdowały się w zasięgu wpływów cywilizacji rzymskiej. Najprawdopodobniej,
także później odwiedzano te tereny. Za hipotezą tą przemawia np. odkryty
w 1963 r. grób szkieletowy w Skarżysku Kościelnym, pochodzący z początków
państwa polskiego. Ale obiekt ten znajdował się poza obrębem rezerwatu
i równie dobrze można go łączyć z dziejami obecnego miasta Skarżyska.
Ale to już jest inna historia...
Niektóre
problemy ochrony zabytków na terenie rezerwatu "Rydno".
Na
zakończenie garść uwag o ochronie tego rezerwatu. Dotąd była ona ograniczona
do badań ratowniczych, prób oznaczenia terenu objętego ochroną i miejsc
dostępnych do poboru piasku. Przez pewien okres nadzorowali go dwaj
strażnicy, zaangażowani przez Krukowskiego opłacani z budżetu Wojewódzkiego
Konserwatora Zabytków w Kielcach. Zaniechanie tego dozoru, błędy administracji
terenowej, bojkot zakazu poboru piasku przez właścicieli tego obszaru
zaowocował zniszczeniem niektórych fragmentów rezerwatu. Popularyzację
wyników badań na tym terenie utrudnia specyfika badanych obiektów: brak
efektownych znalezisk, widocznych dla laika konstrukcji. Dodajmy do
tego jednostronność źródeł (wyroby z krzemienia), hermetyczną terminologię
i metody badawcze (analizy statystyczne) oraz brak na miejscu specjalistów
mogących wyjaśnić znaczenie zachowanych tu zabytków. Obawiano się też
różnych kolekcjonerów itp. "poszukiwaczy skarbów". Aby uprzedzić
ewentualne nieporozumienia, informuję, że znajduje się tu na ogół wyroby
krzemienne, czasem skorupy, bardzo rzadko całe lub większe fragmenty
naczyń glinianych, a już wyjątkowo wyroby metalowe z reguły przeżarte
korozją. Wartość tych zabytków polega na informacjach, których nam dostarczają.
Obecność i częstość występowania poszczególnych rodzajów narzędzi krzemiennych,
a nawet odpadów bądź półsurowca do produkcji tychże, ich wzajemne położenie,
to dziś często jedyne źródło wiedzy o ludziach tamtych czasów. Bezcenne
są także pozostałości jam, ziemianek, szałasów, kopalń hematytu. Jeżeli
zacznie się dzikie zbieranie zabytkowych krzemieni jako pamiątek, które
z czasem się znudzą lub zostaną przy zmianie koncepcji wystroju mieszkania
wyrzucone itd., nastąpi nieodwracalne zniekształcenie i zniszczenie
informacji zawartych w tych zabytkach. Pamiętajmy! tu nic nie może zastąpić
specjalistycznych badań terenowych. Podczas tych prac, wszelkie informacje
są rejestrowane w postaci dokumentacji badawczej: planów, sprawozdań,
inwentarzy itd., zabytki ruchome zostają opisane i otrzymują metryczki
informujące o pochodzeniu znaleziska w obrębie badanego obiektu. Dopiero
wtedy, po spełnieniu tych wymogów, można mówić o uratowaniu obiektu
zabytkowego dla innych badaczy. Niestety na tego typu prace notorycznie
brak pieniędzy. Dlatego staramy się hamować przy pomocy zakazów tempo
zniszczeń. Staramy się również wpłynąć na wprowadzenie takich form gospodarowania,
które umożliwiłyby uratowanie choć części obecnych tu zabytków lub przynajmniej
umożliwiłyby ich zbadanie zanim ulegną zagładzie.
Nawet
obecna trudna sytuacja gospodarcza tego regionu nie zwalnia nas od odpowiedzialności
za losy rezerwatu, bez przesady, unikalnego w skali europejskiej. W
grę wchodzi tu przede wszystkim powstrzymanie dalszego poboru piasku
i traktowania młodników sosnowych jako składowiska śmieci. Z wyjątkiem
okolicy kopalni hematytu, gdzie nasilają się pozostałości osadnictwa
pradziejowego, na pozostałym obszarze dążymy do pogodzenia naszych interesów
z interesami właścicieli. Zależy nam na powstrzymaniu się od prac ziemnych,
a jeśli są one niezbędne na prewencyjnym przebadaniu zagrożonego terenu,
zachowaniu krajobrazu ukształtowanego podczas zlodowaceń. W przypadku
terenów zdewastowanych skłonni jesteśmy pozostawić wolą rękę użytkownikom
o ile dalsze formy użytkowania nie będą zagrażać sąsiednim nie zniszczonym
obszarom i nie wywołają niekorzystnych zmian w krajobrazie rezerwat.
Tereny użytkowane rolniczo mogą być wykorzystywane tak jak to było do
tej pory, wskazane jest jednak zaniechanie głębokiej orki. Zresztą uwagi
te nie są w stanie wyczerpać całości problemu.
Co
do archeologów, możemy w miarę posiadanych środków badać i udostępnić
społeczeństwu wyniki badań tych partii rezerwatu gdzie zostały one już
opracowane. Przedstawiony wyżej pobieżny i skrótowy zarys dziejów osadnictwa
na tym obszarze, który został w tak niewielkim zakresie przebadany miał
na celu czytającym te słowa pokazać jak ogromna ilość zabytków zawierających
liczne informacje jest ukryta pod powierzchnią tej ziemi. Zabytki te,
gdyby zostały uratowane i zbadane mogłyby w znacznym stopniu pogłębić
lub zmienić iwzbogacić naszą wiedzę o tamtych czasach, ludziach, ich
dorobku. Jesteśmy, nie zdając sobie z tego sprawy, spadkobiercami, i
w oczach przyszłych pokoleń nic nas nie usprawiedliwi jeśli pozwolimy
na zagładę tego typu obiektów, może nie tak efektownych jak Krzemionki,
Biskupin czy Wawel, ale równie cennych. Doskonale zdajemy sobie sprawę,
że same zakazy nie rozwiążą problemu, jeśli nie spotkają się ze zrozumieniem
i nie będą respektowane przez użytkowników tego terenu. W chwili bieżącej
niezbędne jest znalezienie rozwiązania pozwalającego właścicielom tego
obszaru wyjść na swoje bez potrzeby niszczenia rezerwatu. Sprawa ta
dotyczy wszystkich, którzy mają coś wspólnego z tym terenem. Dlatego
powstał ten tekst aby umożliwić mieszkańcom tego obszaru i okolic poznanie
dziejów tej ziemi.
Jeżeli
jednak miejscowa społeczność decyduje się na dewastację tego obszaru,
bo to się jej w chwili bieżącej opłaca, to niech przynajmniej wie po
czym chodzi, co tracą ci ludzie i ich dzieci.
styczeń
1991
Jerzy
Lejawa
st. insp. woj. Wydziału
Archeologicznego PSOZ - Kielce
(dawny WOAK - Kielce)
|